wtorek, 6 marca 2012

Vochol

Kto wie, cóż to jest ów Vochol? Za chwilę się okaże;)
Zajrzałam wczoraj na blog Marcii DeCoster, beaderki, oczywiście;) Marcia zrelacjonowała swoją obecność w Balboa park w San Diego. Co w tym interesującego? No to spójrzcie:


Ktoś ma pomysł, co jest na zdjęciu? To jest właśnie Vochol, a właściwie jego fragment, bo w całości wygląda tak:


Tak, to Garbi, ale wcale nie pomalowany farbą w sprayu, tylko ozdobiony niewyobrażalną liczbą 2 277 000 szklanych koralików! Niesamowity! Ciekawe, jak te koraliki zostały policzone? Tę benedyktyńską pracę wykonało w ciągu kilku miesięcy ośmiu rzemieślników z dwóch rodzin Huichol, plemienia rdzennych Indian z Meksyku. Praca została ukończona pod koniec 2010 roku, dzieło było wystawiane w The San Diego Museum of Art, obecnie, zdaje się, wyrusza w turnee, w tym do Europy.



Te piękne ornamenty to emanacja kultury i tradycyjnych form zdobienia motywami roślinnymi, zwierzęcymi i abstrakcyjnymi stosowanymi przez lud Huichol w połączeniu z jednym z najpopularniejszych w Meksyku samochodów. Tradycja i kultura popularna.







 "Vochol" to gra słów - "Vocho" jest popularnym w Meksyku określeniem Garbusa, połączonym z "Huichol".
Nie mam wiedzy na temat ludu Huichol ani czasu, żeby w tej chwili ją pogłębić, ale zainteresowanym Wujek Google na pewno pomoże;)
Odrobinę o kulturze tych Indian znajdziecie, m.in. tu.
Zdjęcia nie są mojego autorstwa, pochodzą ze strony dotyczącej San Diego klik!, strony wspomnianego wcześniej Muzeum Sztuki w San Diego klik! oraz GBloga, poświęconego ogólnie rzecz biorąc sztuce klik!
Nie myślcie, że Garbi jest okoralikowany tylko na zewnątrz - o nie! środek też został poddany zdobieniu;)
I jak Wam się podoba? Nie mogłam się oprzeć, żeby tego nie pokazać;)))